Archiwum 07 stycznia 2009


sty 07 2009 jolanta
Komentarze: 0

Witajcie. Myślałam, że ten moment nigdy nie nadejdzie. Niestety stało się inaczej. Blog 23 września miał pierwsze urodziny. To już rok odkąd poznaliśmy Jolantę. To już rok mojego blogowania na jola--rutowicz ... . Miałam wiele blogów przed tym, ale żaden nie spełniał moich oczekiwań. Nigdy endre bakgrunnsbilde nawet nie myślałam, że ten blog stanie się tak popularny, że odwiedzi go sama Jolanta. Nie przypuszczałam nawet, że będę mieć z nią kontakt. Dlaczego kończę działalność na jola--rutowicz?. Pewnie myślicie "Tyle pracy i wysiłku, a ona to chce zakończyć". Długo wahałam się nad tą decyzją. Dlatego nie pojawiały się świeże notki z informacjami. Blog był dla mnie bardzo ważny. Poświęcałam mu masę czasu. Pisanie notek było dla mnie rzeczą bardzo miłą i przyjemną. W końcu blog założyłam dla Jolanty i dla jej fanów. Wiąże mnie z nim wiele wspomnień miłych i tych mniej miłych. Każdy nowy komentarz, każde nowe wejście na bloga sprawiało, że byłam szczęśliwa. Pisałam pisałam, aż wytrwałam w tym rok... Myślałam, że 2 rok też wytrzymam. Niestety coś się stało. Blogowanie mnie już nie kręci tak jak na początku. Może dlatego, że to co chciałam osiągnąć już osiągnęłam? Może czas dać szansę innym, aby to oni zostali zauważeni i aby to oni się wybili?. Jest mnóstwo fanów Jolanty Rutowicz którzy chcą by o nich i o ich stronach było głośno. Aby to do nich odezwała się sama Jolanta?. Ja już tego doświadczyłam... DZIĘKUJE.
Teraz trochę o mojej sympatii do Jolanty.
Big brother 4.1. ... Tam poznaję przez szklany ekran Jolantę. Wtedy jeszcze była
crack człowiekiem nie tak bardzo znanym jak teraz... Teraz jest popularna i weszła w świat Show biznesu... Jej świat przekręcił się o 180 stopni... Stała się rozpoznawalna, mówiono i pisano o niej coraz częściej, ludzie na ulicy zaczęli ją prosić o autografy i robić pamiątkowe zdjęcia. Z mojego punktu widzenia, Jolanta zmieniła się. Może jest coś ze mną nie tak ale... wiem co czuje.
Nie zawieszam bloga dlatego, że do mnie nie pisze lub coś w tym stylu. Niestety, Jolanta nie jest tą samą Jolantą co kiedyś :(. Coś się zmieniło... . Coś się urwało, coś zgasło... Zawieszam go też dlatego jak pisałam powyżej, osiągnęłam już to co osiągnąć chciałam, spełniły się moje marzenia, przeżyłam bardzo fajną przygodę... Czas dać szansę innym. Zależy też to wszystko od mojego czasu. Niestety nie są to wakacje czy ferie, że cały dzień mogę spędzać przed kompem... brakuje mi czasu :(. Nie pisze tej notki z uśmiechem na twarzy. Wierzcie, że ciężko jest mi robić to co teraz robię, przywiązałam się do bloga. W końcu to cały rok... Przeżyłam wspaniałą przygodę (inaczej tego nazwać nie umiem) z wami i samą Jolantą pisząc dla was, dla siebie, dla Jolanty...
Robiąc świeże działy, wrzucając świeży wygląd na bloga, nie wiedziałam jeszcze, że będzie to ostatnią zmianą tutaj. Cały rok spędzony z wami na pewno NIE BYŁ ON ROKIEM STRACONYM.
Dziękuję wam za wszystko. Dziękuje Nati za pomoc. Dziękuje wszystkim za komentarze i zaglądanie tutaj. Dziękuje Jolancie Rutowicz. Po prostu D Z I Ę K U J E. Będę o was pamiętać.
Odsyłam was teraz na inne blogi polecane przeze mnie w działach po prawej.
Możecie pytać i pisać do mnie na podane kontakty. Chętnie odpowiem na wasze pytania.
Ani bloga, ani adresu nie oddam nikomu. Blog także nie zostanie usunięty. Może za parę lat wejdę tutaj i powspominam sobie jak to kiedyś było? Tak jak teraz wchodzę i oglądam na youtube filmiki z Jolantą z czasów bb4.1. Tamta Jolantę... Kto wie, może coś mnie podkusi by napisać chociażby jedną notkę tutaj?. Na razie chce to wszystko w spokoju zostawić. Zobaczyć czy będzie mi tak dobrze, czy będę tęsknić... heh.... Nie obiecuję, że znowu zacznę pisac. Bo jak na razie "zamykam książkę" i ten rozdział. Myślę, że moja praca nie poszła na marne. Będziecie tęsknić :P?. Mam nadzieję, że komuś zechce się czytać tą oto wypocinę
battlefield 2 patch którą napisałam. Może znajdziecie mnie kiedyś na jakimś innym blogu?. POZDRAWIAM, CAŁUJĘ I DZIĘKUJĘ!!!!!

nastunia : :
sty 07 2009 wspomnienia
Komentarze: 0

Pazdziernik

...oprócz wilgotnego powietrza, pożółkłych liści, wybranych kasztanów przyniósł ze sobą coś jeszcze. Moja odwaga wspięła się na wyżyny swoich możliwości. Moja chęć bycia blisko , bycia potrzebną, ważną, niezastąpioną pokierowała kolejnymi krokami kiedy z pewnym niedowierzaniem składałam swoje dokumenty. Potem stres, konkurencja bo konkurs, bo rozmowa przed trzyosobową komisją. Przypomniała mi się matura czy egzaminy na studiach. Następnie wielkie zaskoczenie, że jednak udało się. Warto ryzykować, próbować, wychodzić tatuaż na ramieniu losowi na przeciw. Ku mojemu zdziwieniu mnóstwo łez, miłych słów na pożegnanie. Człowiek po siedmiu latach z niektórymi osobami czuję się jak z rodziną. Pomimo różnych sytuacji jakie miały miejsce tylko jedno podsumowanie przychodziło mi do głowy. Ciężko rozstawać się tam gdzie człowiek czuje się jak ryba w wodzie, gdzie każdy uśmiech wraca do mnie niczym echo, a każde pytanie tak szybko może uzyskać odpowiedź u innych. Dopiero teraz, w nowej pracy wiem ,że potrzeba wiele czasu abym na nowo zupełnie odnalazła się w tym co mnie spotkało. Są wspaniałe strony. Prozaicznie ale nareszcie to ja sama mogę integralnie uczestniczyć w życiu mojej rodziny. Mogę szykować mojego małego przedszkolaka, odprowadzać, dostawać buziaka na pożegnanie i życzyć miłej zabawy. Takie drobne sprawy są dla mnie tak bardzo istotne. Tak bardzo za tym tęskniłam kiedy zawsze wiedziałam o 40 km jakie nas dzielą. O tym,że gdyby coś się stało ja mogłabym być dopiero najszybciej za godzinę. Teraz 1 telefon i za 15 minut jestem na miejscu. To ja sycę się pierwszym uśmiechem Neli kiedy zagaduje nas zza szczebelek swojego łóżeczka. To ja mogę kolczykowanie w warszawie bić brawo kiedy z samego rana chce się bawić: przystawia sobie słuchawkę- telefon i udaje,że rozmawia. W końcu moja doba troszkę się rozciagnęła i to w tak dobrym, rodzinnym kierunku. Właśnie to napędza mnie do działania, potwierdza słuszność mojego wyboru.

nastunia : :